jeżeli to nie jest błąd filmwebu to powinni tego "tłumacza "powieśić za jaja ... nie ma nic wspólnego z tytułem filmu, już lepiej jakby dali tytuł "Związek 44" ... nie wiem kto to robi, i bierze za to kasę, ale koszmar to mało powiedziane.
Książka miała tytuł polski "Ofiara 44" i tak byłoby najlepiej. Związek równie śmieszny jak System.
Znam kogoś kto pracował w WB i tam tłumaczyli tytuły na zasadzie burzy mózgów czyli jest zebranie przy stole , zostaje zadane pytanie z czym kojarzy ci się film, padają odpowiedzi i tytuł zostaje wybrany - PARANOJA!!!
Na świecie książka i film to child44 a w Polsce ta sama książka to ofiara44 a film to system bezsens, chyba trzymają tytuły dla polskich produkcji które rozstania polskie kino za wiele lat
System pasuje do Child 44 jak Podróże w czasie do Terminatora. Jest ok ale zbyt ogolnikowo i bez polotu
ja się dziwię dlaczego FIlmweb nie zgłosi tego zajścia do dystrybutora, nie pierwszy raz nasi przekręcają tytuł jak im się podoba, dlaczego tak robią? i kto o tym decyduje? przecież to nie ma związku z oryginałem, - wyobraźcie sobie że polski film Ida - amerykanie tłumaczą - Hard Life, i pod takim tytułem jest nominowany do Oscara!
Terminator w latach 80-tych leciał w kinach pod magicznym tytułem "Elektroniczny morderca".
to akurat było uzasadnione, bo jeszcze wtedy terminator kojarzył się głownie z uczniem jakiego rzemieślnika.
Tak, wiem, też mi to kiedyś przeszło przez myśl.
Z innej beczki : film z Pfeiffer, Gibsonem i Russellem pt. "Tequila sunrise"
był tłumaczony na . . . "Przyjaciele" ! ?
Była seria "Friends" i to są właśnie przyjaciele, ale tu wracamy do kwestii :
- tłumaczą czy zmyślają z dupy ?
Takich kuriozalnych "tłumaczeń" tytułów filmów jest od groma.
"El Niño" (Dzieciak) to w Polsce "9 mil".
"Blade Runner" to w Polsce "Łowca androidów".
"Hunger" to w Polsce "Zagadka nieśmiertelności".
"Die Hard" to w Polsce "Szklana pułapka".
"Highlander" to w Polsce "Nieśmiertelny".
"The Avengers" to w Polsce "Rewolwer i melonik".
"A Walk to remember" to w Polsce "Szkoła uczuć".
"Cruel Intentions" to w Polsce "Szkoła uwodzenia".
"Basic Instinct" to w Polsce "Nagi instynkt".
"King's Speech" to w Polsce "Jak zostać królem".
"How the Grinch Stole Christmas" to w Polsce "Grinch: Świąt nie będzie".
"Despicable Me" to w Polsce "Jak ukraść księżyc".
"The Whole Nine Yards" to w Polsce "Jak ugryźć 10 milionów".
"The Sting" to w Polsce "Żądło" (mimo że słowo sting oznacza nie tylko żądło, ale też zasadzkę i oszustwo).
"There's Something About Mary" to w Polsce "Sposób na blondynkę".
"Duplex" to w Polsce "Starsza pani musi zniknąć".
"Analyze This" to w Polsce "Depresja Gangstera".
"Dangerous Minds" to w Polsce "Młodzi gniewni".
"The Postman" to w Polsce "Wysłannik przyszłości".
"Coyote Ugly" to w Polsce "Wygrane marzenia".
"I am David" to w Polsce "Odnaleźć przeznaczenie".
"Truth or Dare" to w Polsce "Raz dwa trzy umierasz ty".
"Phantasm" to w Polsce "Mordercze kuleczki".
"Lord of War" to w Polsce "Pan życia i śmierci".
"Finding Neverland" to w Polsce "Marzyciel".
"Good Will Hunting" to w Polsce "Buntownik z wyboru".
"Regarding Henry" to w Polsce "Odnaleźć siebie".
"Finding Forrester" to w Polsce "Szukając siebie".
"Million Dollar Baby" to w Polsce "Za wszelką cenę".
"To Die For" to w Polsce również "Za wszelką cenę".
"Lost in translation" (nomen omen) to w Polsce "Między słowami".
"Somewhere" to w Polsce "Między miejscami".
"The Hangover Part II" to w Polsce "Kac Vegas in Bangkok".
"Fight Club" to w Polsce "Podziemny Krąg".
"City Slickers" to w Polsce "Sułtani westernu".
"Reality Bites" to w Polsce "Orbitowanie bez cukru".
"Frauds" to w Polsce "Phil oszust Collins".
"The Lonely Bones" to w Polsce "Nostalgia Anioła".
"In Bruges" to w Polsce "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj".
"Rabbit Hole" to w Polsce "Między światami".
"Cartoon All-Stars to the Rescue" to w Polsce "Tajemnica zaginionej skarbonki".
A to tylko niektóre, bardziej znane przykłady "przekładów" zagranicznych tytułów na polski.
Ciekaw jestem, czy w którymkolwiek kraju europejskim jest aż tyle tytułów zagranicznych filmów tak bardzo odbiegających od oryginalnego sensu.
Z tego co wiem, to bardzo często tytuły amerykańskich filmów są mocno przerabiane przez Japończyków, Chińczyków, Tajów i Latynosów (głównie Argentyńczyków), ale z mieszkańców Europy to chyba właśnie Polacy przodują w zmienianiu znaczenia tytułów filmów.
I ciekaw jestem, co by powiedzieli twórcy tych filmów na polskie wersje tytułów swoich dzieł.
Już wolałbym, żeby tytuły zagranicznych filmów w ogóle nie były tłumaczone, niż żeby powstawały potworki nazewnicze w stylu "Raz dwa trzy umierasz ty", "Mordercze kuleczki", "Orbitowanie bez cukru", "Między miejscami", "Phil oszust Collins", "Wygrane marzenia", "Zagadka nieśmiertelności" itd.
Pamiętam... :)
O dziwo Commando, to był Commando, ale już z Predatora zrobili Drapieżcę !?
Bo przez liczbę "44" w tytule wszystkim by się kojarzył tytuł z Powstaniem Warszawskim :) Ja tak obstawiam
No nie przesadzajmy... Swiat nie opiera sie na jednej definicji roku '44... Mimo ze jestem Polakiem to chyba nie tedy droga prawda? Zreszta co ma pienik do wiatraka?!
Dlaczego z tym Ci sie kojarzy? mnie dosc nieduzo sie z tym kojarzy mimo ze wiem o czym mowisz... nie ten temat i nie te lata wiec?
właśnie o to chodzi, że nie chodzi o lata i temat - idziesz, widzisz plakat "Dziecko 44" i nie wiesz o czym jest film, więc łączysz go z tym, co Ci się kojarzy. A co się kojarzy? "To dziecię uszło - rośnie - to obrońca! ...krew jego dawne bohatery ... A imię jego będzie czterdzieści i cztery!" - przynajmniej takie są moje skojarzenia; ew. mały powstaniec - też mało trafnie.
A "system"? Tutaj skojarzeń jest więcej - między innymi "systemem" nazywano komunistyczny aparat państwowy, a więc coś związanego z filmem.
Nie mówię, że tłumaczenie jest dobre; tak jak Oszczakiewicz uważam je za zbyt ogólne. Ale myślę, że 44 jest mocno osadzone w polskiej kulturze, więc jeśli wydawca chciał uniknąć ww. skojarzeń to nic dziwnego, że zmienił tytuł.
mi sie kojarzy z powstaniem warszawskim. Mam mature :) i nie tylko. Wg mnie dobrze ze zmieniono tytul, 44 ma za duzo konotacji.
Też uważam, że dobrze ze zmieniono. Aczkolwiek film o tytule System juz był, mogli wymyśleć coś innego.
Będziesz teraz uparcie podważał w wątpliwość skojarzenia innych internautów? Jak dla mnie liczba 44 jest ewidentnie kojarzona przez Polaków ze wszystkim tutaj wymienionym tylko nie Child 44. Więc skończ już z tą indokrynacją.
Lokalny dystrybutor tłumaczy tytuły filmów by jednocześnie oddać charakter filmu jak i przyciągnąć jak najwięcej ludzi do kin.
Zresztą:
a. oglądalność w naszych kinach to i tak grajdół
b. ludzie zainteresowani kinem zrobią odpowiedni research by sprawdzić co to za film i jakie są jego źródła.
Więc jeśli macie się za kinomanów - tytuł powinien Was je...ać.
O kasę chodzi :P dzisiaj jest taka społeczna niechęć do systemów politycznych, że taki tytuł połączony z inforamacją, iż to film na temat stalinizmu "systemu totalitarnego" to taka psychologiczna gierka.
Ale jakby nazwali Dziecko 44 ktoś mógłby sobie skojarzyć z Miastem 44 :P
Teraz już jest nawet książka ,,System" i pewnie zależy to od wydawnictwa, więc chyba obecnie mamy tę samą książkę pod dwoma, różnymi tytułami. Niepotrzebnie nagmatwali, skoro już ekranizacja, to tytuł mogli zachować.
Bliźniacza sytuacja miała miejsce kiedyś, książka Dennisa Lehane'a "Wyspa skazańców" bardzo dobrze przetłumaczona z oryginalnego "Shutter Island", została zmieniona na "Wyspę tajemnic" po tym jak wyszedł film w PL z tak przetłumaczonym tytułem. Generalnie jakby spojrzeć na tłumaczenia tytułów książek u nas, to są prawie zawsze 1:1 świetnie przełożone, nie wiedzieć dlaczego z filmami robią odwrotnie.
Polskie tłumaczenia często wołają o pomstę do nieba - już chyba lepiej zostawić tytuły w oryginałach.
Owszem zdarza się, że polskie tłumaczenia wołają o pomstę do nieba, ale równie często o pomstę do nieba woła nieuzasadniona krytyka spolszczeń tytułów filmwebowych forumowiczów.
Wyobraź sobie jak Polak mówi oglądałem Le fabuleux destin d'Amélie Poulain, albo Män som hatar kvinnor albo Wo hu cang long !
To ja już wolę polskie tytuły, większość jest dobra.
Akurat do tego filmu "system" bardziej pasuje niż oryginalne "child 44". Bo cała sprawa kryminalna to tylko jeden wątek spinający fabułę, natomiast film głównie ukazuje absurd systemu stalinowskiego, który jest kolejnym dowodem, że rewolucja zjada własne dzieci.
dokładnie. W pewnym momencie filmu człowiek ma wrażenie, że cała ta historia z mordami jest tylko pretekstem do ukazania systemu komunistycznego w ówczesnej Moskwie. Jego deprawacji, głupoty, bezduszności, kretynizmu, nieudolności i wielu innych epitetów.
A, film jest dowodem... no tak, to tak jak w Misiu Barei:
- Wiesz jak było ! Była wojna ! Pięć lat wojny, pięć lat okupacji.
- Dwadzieścia osiem filmów o tym zrobiłem, robię dwudziesty dziewiąty
- No to już z samych filmów wiesz jak było...
Ten film to raczej nie dowód, tylko bardziej paszkwil...
A ja kiedyś gdzieś wyczytałam i słyszałam (z dosyć pewnego źródła), że producenci, twórcy (czy tam ktoś) narzucają tytuły w innych krajach. Tzn. jak np. film ma wyjść w Polsce, to oni wymyślają jak ten film ma nazywać się w Polsce, nawet jak jest to zupełnie inny, czasami (według nas) bezmyślny tytuł.
Bo tak jest. To dystrybutor decyduje pod jakim tytułem film będzie wyświetlany w polskich kinach i wymyślają tytuły, które mają za zadanie przyciągnąć jak największą liczbę widzów. Nieważne, że są idiotyczne. Stąd te szklane pułapki, nagie peryskopy i wirujące seksy. No i mają się kojarzyć z innymi tytułami, które się dobrze sprzedały, więc wymyślają "Szklanką po łapkach", "Ściągany" i tym podobne bzdury.
...ja jeszcze rozgryzam dlaczego terminator to w polsce elektroniczny morderca...później wezmę sie za "wirujący seks" a dopiero na końcu za system...